12 marca 2021

Starttttt! 2021 rozpoczęte! Pstrągi, bójcie się...

W końcu przyszedł czas na wyjście nad wodę! Bez ulubionego hobby musiałem wytrzymać cztery miesiące – od listopada do początku lutego. Pierwszy weekend drugiego miesiąca roku wykorzystałem wraz z kolegą Przemkiem na poszukiwanie podkarpackich pstrągów. Jak zawsze, pierwszy wypad na ryby przyniósł wiele wrażeń, mimo tego jak on wyglądał… Poniżej krótki opis dnia spędzonego na przemierzaniu górskich potoków.

 Pogoda niestety dopisywała. Było kilka kresek powyżej zera… Dlaczego więc użyłem słowa „niestety”? Dlatego, ponieważ dodatnie temperatury jeszcze kilka dni temu przyniosły odwilż i topnienie śniegu, którego wcale mało nie było. Przyniosło to swoje efekty podczas naszej wyprawy. Pierwsza rzeczka, która znajduje się jakieś 40km od mojego domu zachwyciła nas swoim wyglądem, zachwyciła nas miejscami, które prawdopodobnie w „normalnym” okresie będą super miejscówkami dla pstrągów – podpowiada nam to nasz wędkarski węch! Sporo zakoli, meandrującej wody, skarpy, głębszej wody… Niestety tych miejsc tego dnia nie udało nam się przetestować. Woda płynąca korytem rzeki była niemalże lodowata, a do tego wyższa, wyższa o dobre 0,5 metra. Jej kolor o dziwo był normalny, ale sam poziom i sama jej temperatura skutecznie uniemożliwiała wędkowanie. Po kilkunastu zarzutach woblera firmy Engima Baits zrezygnowaliśmy… Silny prąd wody wypychał go ku powierzchni. Zdecydowaliśmy się więc na… Zmianę rzeki! Szybki rzut okiem na mapy Google i znaleźliśmy kolejne ciekawe fragmenty zupełnie innej rzeczki.


Jak wspomniałem podjechaliśmy samochodem kawałek dalej, do innej miejscowości, nad inną rzeczkę. Ta już natomiast dawała możliwość do przetestowania sprzętu, czy też do sprawdzenia naszych umiejętności łowców. Woda wydawała się być fajna, na pewno przejrzysta i na pewno chłodna! Brrr... Wobler prowadzony w lodowatej wodzie, gdy zetknął się z moimi palcami, które usuwały "brud" z kotwiczek sprawiał wrażenie jakby dotykało się lodu. Do tego maleńkie przelotki bardzo szybko skuwał drobny lód. Były -3 stopnie. Namierzyliśmy raptem dwie - trzy super miejscówki. Ze spokojną, głębszą wodą, gdzie jednak o dziwo nie spotkaliśmy ani jednego pstrąga! W wodzie również jakby nie było życia... Drobne rybki nie pływały, nie pokazywały się jakiekolwiek z wodnych żyjątek. Co jakiś czas nad naszymi głowami przeleciał jakiś zimorodek - piękny ptak! A w wodzie? A w wodzie... Jedna z naszych miejscówek charakteryzowała się sporą głębokością, spokojną wodą i licznymi przeszkodami. Wyglądała jakbyśmy pojechali nad jakąś Amazonkę. Drzewa, krzewy na środku wody. Do tego zwisające nad wodą gałęzie, tama bobrów, malutki, dziki wodospad. Coś pięknego! I nie trzeba wcale jechać daleko od domu. Brakowało tylko pstrągów...


 

 Kamil Skwara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz