Początkiem sierpnia udało się „wyskubać” kilka wolnych od
pracy dni. Postanowiłem spożytkować je nad wodą. Chciałem, aby zasiadka odbyła
się nad zbiornikiem PZW, gdzie w tym roku chcę złowić przynajmniej jednego
karpia. Jest to bowiem trudny zbiornik, z gwałtownymi spadkami, małą ilością
„płytszej” wody. Wędkowanie dodatkowo utrudniają ostre podwodne głazy i ogromna
ilość najróżniejszych zaczepów (konarów, pozostałości po starych budowlach, czy
śmieci). W tym roku, dokładniej to w maju miałem już na kiju karpia lub suma –
ryba niestety po czasie wpłynęła w zaczep. Bogatszy o wiedzę i doświadczenie
nabyte podczas poprzedniej zasiadki postanawiam poświęcić tej wodzie kolejne
dni z mojego wędkarskiego życia. Wyprawę poprzedziło kilka dni solidnego i
grubego nęcenia. Oby było warto…
Piękna pogoda, prawie 30*C w cieniu, bezchmurne niebo i brak
deszczu. Lato w pełni! Około godziny 15 meldujemy się nad wodą. Zostawiam auto
u zaprzyjaźnionych ludzi, którzy mieszkają niedaleko wody i rozpoczynam przenoszenie
sprzętu. Podchodzę coraz bliżej tafli wody i widzę… Co widzę? Osoby kąpiące
się, pływające… I do tego w miejscu, które nęciłem! Powiedzcie mi proszę
dlaczego, we środę, w połowie tygodnia jest tutaj prawie 10 osób (na odcinku
około 15 metrów). Dlaczego podczas nęcenia po południu w sobotę i niedzielę,
przy lepszej pogodzie niż dzisiaj nie było tutaj nikogo, nawet wędkarza? Jest
to bez wątpienia mój błąd, wybrałem się nad ogólnodostępną wodę w samym środku
lata nie biorąc pod uwagę wszelkiej turystyki. Schodzą i wypatrując wolnego
miejsca w okolicy wody, do której wrzucałem pokarm dla ryb zadaję pytanie
jednej z pań, które zajmowały akurat ten brzeg. Była to matka z dzieckiem, z
dzieckiem w wieku około 5 lat. Ładnie, z uśmiechem zadałem pytanie:
- „Dzień dobry, do której będą Państwo odpoczywać nad wodą,
ponieważ chciałbym tutaj rozłożyć sprzęt na ryby?”
I to by było na tyle rozmowy… Przywitaj się, zadaj grzecznie
pytanie, a i tak Ci się dostanie… Nie będę pisał, jaka była moja reakcja na tę
odpowiedź, bo szkoda „brudzić” brzydkimi słowami tego artykułu. Postanawiamy
podejść kawałek dalej, w miejsce, które umożliwia nam rozłożenie namiotu. Niestety
okolica pięknem zdecydowanie odbiega od tej, w której mieliśmy spędzić ten
czas. Znajdujemy worki ze spakowanymi śmieciami, porozbijane butelki… Na
przestrzeni około 5 metrów kwadratowych wybudowane zostały trzy ogniska, ale za
to jak zadbane! Obłożone dookoła kamieniami, wyglądały jak murowane! I
powiedzcie mi proszę po co na tak małej przestrzeni, aż trzy ogniska? Czy
każdy, który tutaj przyjeżdża koniecznie musi mieć swoje? Jak można poruszać
się po takim brzegu? Slalomem między ogniskami!? Eh….
Rozłożyliśmy dwie wędki, echosonda Deeper pomogła mi znaleźć
miejscówki, w których umieściłem nasze zestawy. Przed zarzuceniem wędek wybrane
fragmenty wody oznaczyłem markerem, a dopiero później zanęciłem. Tuż po tym do
wody trafił pierwszy zestaw. Te same czynności powtórzyłem w drugim miejscu.
Rozłożyliśmy obóz i czekaliśmy na branie, o które na pewno będzie ciężko,
bowiem okres kąpieli tego dnia minął dopiero po godzinie 19… Co prawda byliśmy
odsunięci od „kąpieliska” o jakieś 40 metrów, ale wiadomo jakie są ryby w
dzikiej wodzie – większość nie miała styczności z człowiekiem.
Moje obawy sprawdziły się kolejnego dnia rano. Przez całą
noc mieliśmy kilka delikatnych podciągnięć – na pewno drobnicy. Nie udało się
zauważyć ani usłyszeć żadnego spławu większej ryby. Po prostu miejscówka
została „spalona”… Uważajcie, więc podczas wyboru ogólnodostępnej wody, jako
cel zasiadki w okresie wakacyjnym. Ja już „sparzyłem się” i wiem, że w
przyszłym roku przez wakacje muszę wybrać się w inne miejsce… Szkoda tylko tego
nęcenia, ale cóż… Głupota boli… Uważajcie więc!
Pozdrawiam – Kamil Skwara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz