Sezon rozpocząłem już 4 lutego. Okres ochronny dla pstrąga w mojej okolicy trwa do 31 stycznia, więc na pierwsze wyjście nad wodę musiałem poczekać nieco dłużej niż większość z Was. Moje dłuższe oczekiwanie wynagrodziły dwie pierwsze w ubiegłym sezonie ryby, kolejno: pstrążek około 30 cm długości oraz mniejszy, około 20-cm kropek - "Pierwsze koty, pfff... pstrągi za płoty".
W kwietniu udaje się zaliczyć bardzo fajną wyprawę. Krótkie wyjście nad wodę, ryby aż za bardzo chciały współpracować. Sporo ilość ataków na moje wabiki owocuje jednak mniejszymi rybkami. A gdzie są te większe? Odpowiedź jest prosta, na głębszej wodzie! Oto relacja z wyprawy: "Jest coraz lepiej!".
Majówka i kolejne wyjście nad wodę, które przyniosło mi zdobycze. Wiosenny spacerek nad górska rzeczką przynosi mi dwie około 20-cm rybki. Niespodzianką było wyjście pięknego kropka, który na moje oko miał +45 cm (nie przesadzam!) - nogi trzęsły się jakby były z galarety! W tym samym miejscu w pościg za moją przynętą wychodzi dość długi zbój. Zacinam. Walka trwa. Ryba wykonuje kilka młynków nad wodą. Chwilę później ląduje największego (jak ma razie) pstrąga w 2016 roku - rybie na oko daję 35 cm. O wyprawie można przeczytać tutaj: "Majówka - start!". W kolejnym z majowych artykułów podsumowałem również wyjścia w piątym miesiącu roku: "Majowe pstrągi".
Podczas czerwcowych wyjść udaje mi się złowić tylko jednego, niewymiarowego pstrążka.
Nadchodzi lipiec i całkiem nowy rozdział pisany przez górskie wody. Podczas około 5-km spaceru z nurtem rzeki łowię trzy ryby: pstrągi 20 i 40 cm oraz około 20-cm klenia. Podczas wyprawy przedzierałem się przez większe ode mnie zarośla, odkryłem kilka fajnych miejscówek oraz zwiedziłem najdziksze zakątki bieszczadzkiej rzeczki. O lipcowych zmaganiach opowiada: "Pstrągi z trudnego lipca".
Ograniczona ilość czasu w sierpniu przynosi mi tylko dwie wyprawy. Nie należały one jednak do najgorszych. W sumie udało mi się złowić dwie "trzydziestki", jednego pstrążka o długości około 25 cm. Całość dopełniły jeszcze dwa kleniki o zbliżonej wielkości do tych mniejszych pstrążków. Trudy wyprawy opisuję w artykule pt. "Pstrągowe zakończenie sezonu".
Najczęściej wędkuję w malutkich bieszczadzkich rzeczkach. Chciałbym podzielić się z Wami czymś co zaobserwowałem ja oraz wędkarze łowiący na tych samych wodach. Do końca czerwca namierzanie większego pstrąga jest łatwe. Po upłynięciu szóstego miesiąca w roku staje się to coraz trudniejsze! Dlaczego tak jest? Zazwyczaj wraz z początkiem wakacji przychodzi "niżówka". Wody w rzece jest jak na lekarstwo. Trudno znaleźć głębsze miejsce, a przecież wiadomo że w takiej sytuacji ryby chcą trzymać się miejsc z silniejszym nurtem, w którym woda jest lepiej natleniona (a najlepiej jakby ta miejscówka graniczyła jeszcze z głęboką wodą), a takie miejsca są wtedy niedostępne, bo po prostu jest w nich zbyt mało wody. Znalezienie owej miejscówki podczas "niżówki" jest praktycznie niemożliwe... Do tego końcem lipca można zaobserwować masowe śnięcie pstrążków o wymiarach +30 cm (sporadycznie mniejszych)... W tym roku sam znalazłem kilka padniętych sztuk, a znajomi wędkarze niestety również trafili na takie "przygody"... Po prostu w malutkiej rzeczce jest zbyt mało tlenu, mniejszym rybom to nie przeszkadza, ale większe pstrągi nie czują się z tym zbyt dobrze - niektóre dają sobie z tym radę, a niektóre niestety nie...
Zdjęcie od użytkownika PSW - kropek26 |
Kamil Skwara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz