W czwartek po szkole dostałem informację,
że 04 maja o 8:00 rozpoczynają się "Mistrzostwa Koła w wędkarstwie
spławikowym". Miały one odbyć się na łowisku Bartoszów. Jak tylko to
usłyszałem od razu postanowiłem poprosić rodziców o transport w dniu
zawodów.
Zanętę kupiłem niedawno na zawody "Rozpoczęcia sezonu",
które niestety nie odbyły się z powodu pogody. W garażu dobrze ukryta
przed myszami i innymi gryzoniami czekała na mnie mieszanka Traper
Sekret przeznaczona na płoć. Do tego paczka pinek. W piątek wybrałem się
z kolegą na wycieczkę rowerową do oddalonej 20 km. od mojej
miejscowości Dukli. Dokupiłem tam jeszcze 1 kg. zanęty Bogusława Bruda
lin-karaś. W domu przygotowałem sobie trzy wędziska. Jedno bardzo
lekkie: haczyk nr. 18, przypon z żyłki 0,10mm., spławik 1 g. oraz żyłka
główna 0,135 mm. Drugie wędzisko było trochę "grubsze": haczyk nr. 15,
przypon 0,135 mm., spławik 3 g., żyłka główna 0,225 mm. I w końcu
trzecie wędzisko, które miałem zamiar przeznaczyć na większe ryby i do
dłuższych rzutów: haczyk nr. 12, przypon z żyłki 0,15 mm., spławik
karpiowy 6 g. i żyłka główna 0,25mm.
Już w domu zaplanowałem sobie,
że nie będę nastawiał się na karpie, lecz na drobnicę, której w tym
sezonie na Bartoszowie jest na prawdę sporo. Dominują wśród niej płocie i
karasie. Bardzo często trafiają się wzdręgi i świnki, a nawet certy
(!).
W niedzielę obudziłem się koło godziny 6. Pierwsze co
zrobiłem to odsłoniłem okno i popatrzyłem jaka jest pogoda. Niestety...
niesprzyjająca. Wiał wiatr, padał deszcz i było dość mokro. Ale wiadomo -
trzeba dostosować się do pogody. Nigdy pogoda nie dostosuje się do nas.
Przygotowałem sobie ciepłe ubranie (były tylko 4 stopnie C!) i
poszedłem do garażu wpakować sprzęt do auta. Po wykonaniu wszystkich
czynności około 7:30 wyjechałem z domu.
Na łowisku byłem coś
koło 8:05. W altanie czekało już kilku wędkarzy i Pan Sołtysik, który
zapisywał chętnych na listę. Zapisałem się szybko. Zostałem wpisany do
kategorii juniorów. Po 8:15 zapisy zostały zamknięte. Na zawody przybyło
sześciu wędkarzy biorących udział w kategorii seniorów oraz ja i kolega
(którego poznałem tego dnia) Paweł z Rymanowa biorący udział w
kategorii juniorów. Kobiet i kadetów niestety zabrakło. Organizatorzy
przygotowani byli na większą ilość wędkarzy, ale najwyraźniej przez
pogodę liczba przybyłych ograniczyła się do ośmiu osób. Wylosowałem
stanowisko nr. 7., czyli brzeg od strony drogi, który od razu spada do
metra głębokości.
Teraz trzeba było ogarnąć porządek na
stanowisku. Ustawić wygodnie krzesełko i wbić "gwoździki", żeby czasami
dość mocno wiejący wiatr nie wtrącił krzesełka do wody. Problemy były z
ustawieniem siatki, w której będą oczekiwały na ważenie złowione ryby.
Od otwartej wody, gdzie należy ustawić siatkę dzielił mnie pas płytkiej
wody oraz płotek podtrzymujący brzeg. Ale po chwili kombinowania udało
się. Następnie po prawej stronie krzesła rozstawiłem dwie podpórki, na
które kładłem wędzisko, którym wędkowałem. Dwa pozostałe wędziska
ustawiłem na podpórkach obok - tak, żeby nie przeszkadzały. Teraz
przyszedł czas na rozmieszanie zanęty. Do mieszanki dwóch zanęt wsypałem
trochę karmelowego aromatu firmy Marcel Van Den Eynde. Do tego trafiły
jeszcze kukurydza oraz przesiane przez sito pinki (przesiane po to,
ponieważ nie powinno dodawać się do zanęty trotów, w których "buszują"
robaczki).
Zawody przebiegały w zaciętej atmosferze. Każdy
chciał złowić jak najwięcej gram ryb. Niektórzy nastawiali się na
karpia, a inni tak jak ja łowili drobnicę. Ale nie zawsze drobnicę. Pan
Sołtysik łowiący na stanowisku nr. 6 złowił dwa piękne i ciężkie
karasie! Mi udało się złowić dwie ładne, około 25 cm płocie i jedną
podobnej wielkości wzdręgę. Na ciasto z pierogów, które wykonałem w domu
skusiła się certa. Do tego złowiłem kilka ukleii i innych mniejszych
rybek. Na początku zawodów brani na moim stanowisku były słabe. Później
trochę lepsze, aż w końcu na chwilę ustały. Pod koniec zawodów, gdy
wyszło zza chmur słońce ryby oszalały. Ale szalały tylko na jednego
robaczka. Gdy na haczyk założyłem dwa lub trzy brania były lekkie i
niepewne. A na jednego robaka spławik od razu znikał pod wodą.
Podczas ważenia, gdy zobaczyłem, że mój konkurent Paweł złowił małego
lina i karasia ucieszyłem się, ponieważ wiedziałem, że moja "drobnica"
powinna je przebić. I tak się stało! Byłem szczęśliwy, ponieważ wygrałem
swoje pierwsze w życiu zawody wędkarskie.
Pogoda nie
rozpieszczała wędkarzy tego dnia. Już wiem co czują wędkarze łowiący pod
lodem w czasie zimy. Przez niektóre momenty wędkowania, palce miałem
tak zdrętwiałe, że nie mogłem nawet założyć robaka na haczyk i otworzyć
pudełka z nimi.
O moich zdobyczach już wspomniałem wcześniej. A
co udało się złowić innym? Pan wędkujący na stanowisku nr. 8 (zaraz po
mojej lewej ręce) od początku nastawiony był na karpia. I udało się?
Udało! Złowił dwa około czterdziesto-centymetrowe ryby i jednego
pięknego karasia (32 cm). A Pan Artur Sołtysik, który wędkował na
stanowisku nr. 6 złowił również cztery albo pięć karasi, nie wiele
mniejszych od wcześniej wspomnianego. Do tego wyniku należało doliczyć
trochę drobnicy złowionej przez Pana Artura. Karp wylądował jeszcze na
stanowisku nr. 5. A reszta łowiła "większą drobnicę": płocie, wzdręgi,
małe świnki i certy. Każdy coś złowił - więc myślę, że również każdy był
zadowolony.
Przy ognisku i pieczeniu kiełbasek Pan Sołtysik ogłosił wyniki:
KATEGORIA JUNIORZY:
1
miejsce _ zająłem ja, z czego bardzo cieszyłem się - ale nie wiem
czemu, dopiero w domu... Podczas zawodów tak bardzo się tym nie
przejąłem, dopiero w domu, gdy powiedziałem o tym tacie, który również
wędkuje zacząłem się cieszyć. Mój wynik to 505 pkt (505 gramów)
2 miejsce - kolega Paweł (nazwiska nie pamiętam) - 440 pkt (440 gramów)
Kategorię
seniorów wygrał Pan Artur Sołtysik z wynikiem coś koło 3200 pkt
(dokładnie nie pamiętam). Drugie miejsce zajął wędkarz ze stanowiska nr.
8 (nie pamiętam nazwiska) z wynikiem około 2800 pkt (również dokładnej
liczby nie pamiętam).
Niestety nie pamiętam, kto zajął 3
miejsce. Jak tylko znajdę gdzieś oficjalne wyniki zawodów podane przez
koło na pewno dam znać.
Pozdrawiam - Kamil
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz